Stres przedślubny dopadł mnie na
dobre, ściskając mój żołądek jak cytrynę, jak również powodując to, że
nic mi się nie podoba, albo co gorsze, jest mi strasznie wszystko jedno.
A podobno to najpiękniejszy i najprzyjemniejszy dzień w życiu ;-)
Znacie jakieś sprawdzone metody, żeby dotrwać cało i zdrowo do tego
dnia? Są tu jakieś Panny Młode, które to przeżyły? Potrzebuję jakiegoś
cudownego środka, jak najszybciej ;-)
Dziś kolejne
podejście do inspiracji z fryzurami ślubnymi, ponieważ teraz, to w ogóle
nie wiem, co mi się podoba. Normalnie dopadł mnie chyba pesymizm roku
:-) Poniżej przedstawiam Wam siedem kategorii najczęściej wybieranych fryzur ślubnych. Oczywiście teraz, kiedy jest mi wszystko jedno, to zastanawiam się nad każdą, a najbardziej boję się tego, że trafię na fryzjera, który
nie będzie mi umiał doradzić i wtedy to już w ogóle będzie klapa.
Zachęcam do oglądnięcia poniższych zdjęć i jeśli w którejś fryzurze
byście mnie szczególnie widzieli, za każdy komentarz dzięki - enjoy! ;-)
1. Niski kok, czesany na gładko - klasyk, odwieczny mój faworyt.
2. Kok w nieładzie, messy bun
- wbrew pozorom, aby uzyskać zamierzony efekt, trzeba mieć do czynienia
z naprawdę dobrym fryzjerem. Dlatego jest moim numerem 2.
3. Fale, loki, zaczesane na jeden bok
- pomysł, który narodził się, kiedy przez przypadek włosy pokręciły mi
się od gumki i zarzuciłam je na jeden bok, odkrywając, jak bardzo mi
urosły w ostatnim czasie.
4. Warkocz
- całe życie z nim walczyłam, w ostatnim czasie pokochałam. Nie jestem
do niego przekonana, jako do mojej fryzury ślubnej, ale oczywiście nie
zarzekam się. (Z pozdrowieniami dla moich koleżanek, które ostatnio
wmawiają mi, że do mojej sukni i "otoczki" tylko warkocz i warkocz ;-))
5. Warkocz wpleciony w kok - po słowiańsku.
6. Klasyczny kucyk, ponytail.
7. Rozpuszczone fale lub loki.
Powyżej
szczęśliwa siódemka fryzur, które najczęściej wybierają Panny Młode. W
której fryzurze byście mnie widzieli, a od której na pewno powinnam
trzymać się z daleka? Baaardzo chętnie poznam Waszą opinię ;-)